UMP Recommends – El Clan

A spine-chilling thriller about a series of terrifying kidnappings in Argentina in the 80s., which delivers a fresh approach to the genre.

Pablo Trapero’s haunting thriller is an original approach to the genre. It is a nightmare, dozed precisely and masterfully, but doing so with a sardonic smile. With phenomenal leading role and brilliantly contrasting soundtrack, El Clan is this year’s must-see.

elclan1

El Clan tells the story of the infamous Puccio family, which was responsible for series of blood-curdling kidnappings in the 80s. in Argentina. Even though Arquimedes Puccio (Guillermo Francella) was backed up by the governing authorities, his operation was eventually scanned by police. But this wouldn’t have happened if not for the conflict between him and his son, a rising rugby star – Alejandro (Peter Lanzani).

Pablo Trapero’s manner of narrating the story of the Puccio family breaks out of the shackles of a schematic thriller and the film vastly benefits from this fact. As we are exposed to diabolic Arquimedes Puccio and the criminal machine he conjures and operates, the director imbues the most violent and drastic scenes with a surprising choice of score. Hence, while consecutive preys are kidnapped by monstrous Puccio, we will hear lively rock & roll and a bit of classic rock like Creedence Clearwater Revival. Therefore, the composer of this score – Sebastian Escofet, did a truly splendid work.

Yet, this contrast would not be so visible if not the masterfully dosed thrill – it’s the nagging existence of Arquimedes’ lies in the Puccio’s house that truly disturbs the audience. The unconsciously terrorized family, eating supper with the company of ubiquitous screams and rambling of the captive people is a scary, mind-blowing image. And certainly stays with you after the screening.

elclan2

Notwithstanding the fact that El Clan is crafted with praiseworthy originality, Trapero’s film reaches out to some thriller classics. The very topic and brutality reminded me of Justin Kurzel’s ultimately shocking Snowtown, but the Argentinian director chose a different path, avoiding such a gloomy and depressing tone. Furthermore, one may see some Fincher’s Zodiac influences, especially regarding pacing of the film’s narration. El Clan possesses even some indications of a horror film – the zoom-ins in the basement do bear a mark of James Wan.

Still, Trapero’s film feels like a breeze of freshness. This is partially due to the contrasting visuals and music, but not only. Terrific acting by Guillermo Francella, whose mephistophelian, cold-blooded and level-headed Arquimedes is hypnotizing, chilling and simply phenomenal, constitutes a huge part of the success. Truth be said, he completely outmatched Peter Lanzani, who couldn’t stand a chance as Arquimedes’ son and was one of the weaker points in Trapero’s drama. The script is also the reason, why Francella did such a tremendous job. It takes the documentary perspective, solely exposing the bare facts, but not ridiculously pointing out how disgraceful the system was. Due to this fact, Francella was not there to be the monster among the whitewashed figures, ridiculously over-sketched – he is a monster among the ordinary people.

El Clan was the Argentinian Oscar candidate and this needs to be stated – Trapero was “robbed” of his well-earned nomination. His film is a fresh approach to a conventional thriller, vastly depending on fantastic contrast built with the score and sublime acting. It is a remarkable piece of cinema, which I whole-heartedly recommend.

UMP Grade: 41/50

(Cinematography: 8, Plot: 8.5, Acting: 8, Soundtrack: 8.5, Quaintness: 8)

UMP Poleca – El Clan

Upiorny thriller Pablo Trapero jest oryginalnym podejściem do schematu gatunku. Jest koszmarem, dozowanym z precyzją godna mistrza, ale jednocześnie zachowującym w tym specyficzny, sardoniczny humor. Z porywającą rolą pierwszoplanową oraz znakomicie kontrastującą z obrazem muzyką, El Clan jest tegoroczną lekturą obowiązkową.

El Clan opowiada historię rodziny Puccio, odpowiedzialnej w latach 80. w Argentynie za serię brutalnych porwań. Chociaż działalność Arquimedesa Puccio (Guillermo Francella) była odpowiednio tuszowana przez władze, mimo wszystko znalazła się na celowniku policji. Do tego by jednak nie doszło, gdyby nie eskalacja rywalizacji między ojcem a jego synem, wschodzącą gwiazdą rugby – Alejandro (Peter Lanzani).

Film Trapero zyskuje na tym, że reżyser wyrywa się z okowów dobrze znanej formy dreszczowca. Gdy kamera dokumentuje diabolicznego Arquimedesa Puccio oraz jego kryminalne poczynania, najbardziej drastyczne i brutalne sceny są nasączone dozą specyficznego dystansu poprzez zaskakujący dobór muzyki. Kolejnym porwaniom towarzyszyć będą zatem dźwięki żywego rock & rolla, a także krztyna klasyki rockowej z repertuaru Creedence Clearwater Revival. Kompozytor ścieżki, Sebastian Escofet, zasługuje tutaj na pełne uznanie za swoją pracę.

Ten kontrast nie byłby jednak widoczny, gdyby nie odpowiednio dozowane napięcie – to dręcząca widza obecność kłamstw Arquimedesa, którymi karmi on swoją rodzinę, jest najbardziej odrażająca i przejmująca. Poniekąd nieświadomie terroryzowana familia, spożywająca kolację przy akompaniamencie krzyków porwanych ludzi i dudniących odgłosów z piwnicy, jest obrazem prawdziwie mrożącym krew w żyłach. I co gorsza, to zostaje z widzem po seansie.

Pomijając fakt, że El Clan jest skrojony z godną uwagi oryginalnością, film Trapero sięga mimo wszystko do niektórych klasyków gatunku. Chociaż tematyka i brutalność przypomniały szokujący debiut Snowtown autorstwa Justina Kurzela, argentyński reżyser podążył inną ścieżką, unikając tak mrocznego, depresyjnego tonu. Można się także dopatrzeć inspiracji Zodiakiem Finchera, przede wszystkim w tempie prowadzenia akcji. El Clan posiada nawet szczątkowe ślady horroru – zbliżenie na drzwi w piwnicy od razu przywodzi na myśl estetykę z filmów Jamesa Wana.

Jednak pomimo obecności tych licznych nawiązań i skojarzeń, dzieło Trapero to nadal powiew świeżości. Obok kontrastu muzyki i obrazu, to po części zasługa aktorskiego popisu Guillermo Francelli, którego mefistofeliczny, zimnokrwisty i przesadnie opanowany Arquimedes jest hipnotyzujący – mówiąc bez ogródek, to fenomenalna rola. Niestety, towarzyszący mu Peter Lanzani nieco odstaje od Francelliego, będąc jednym z gorszych aspektów El Clan. Uwagę skupiamy jednak na Francelli – swoboda z jaką aktor rozprawia się z postacią Arquimedesa to również zasługa dobrze skrojonego scenariusza. Trapero przyjął niemalże dokumentalna perspektywę, pokazując fakty bez nachalnego wytykania zepsucia systemu, w którym tkwią jego bohaterowie. Francella nie odgrywał zatem roli przerysowanego potwora pośród wybielonych i umownych figurek – to prawdziwy drapieżnik wpuszczony pomiędzy zwykłe, szare ofiary.

El Clan był argentyńskim kandydatem do Oscara i nie owijając w bawełnę, Trapero został poniekąd „okradziony” ze swojej zasłużonej nominacji. Jego dzieło to nowoczesne spojrzenie na konwencję thrillera, opierając się na wypracowanym poprzez ścieżkę kontraście i zachwycającym aktorstwie. To filmowa uczta, którą z całego serca polecam.

Ocena UMP: 41/50